Dwóch złodziei zabrało ogromną skarbonkę z pieniędzmi z będącego pod opieką oo. Franciszkanów kościoła św. Antoniego (Sanktuarium Matki Boskiej Królowej Matki Nadziei) przy ul. Ujejskiego w Gdyni. Mężczyźni rozbili ją ok. 200 metrów od kościoła, zabrali pieniądze i uciekli. Niemal od razu zatrzymano jednego z nich, teraz zaś w ręce policji wpadł drugi.
tak, powinni jeszcze odpowiadać za obrazę uczuć religijnych i zbeszczeszczenie przedmiotów kultu54%
nie, zarzuty dotyczące włamania są wystarczające21%
nie, zresztą gdyby nie okradli kościoła, to by odpowiadali za kradzież, a nie za włamanie25%
Zatrzymano go w Wejherowie, gdzie zbiegł po kradzieży dokonanej w Gdyni. To 40-letni mieszkaniec tego miasta. Jego dane ustalono po zatrzymaniu pierwszego ze sprawców, który w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu.
- Kiedy krzątałem się przy ołtarzu - opowiadał nam tuż po kradzieży pan Henryk. - Zauważyłem stojącego przy skarbonie mężczyznę. Wyglądał i zachowywał się dziwnie, więc zapytałem go, co tu robi? Mężczyzna odpowiedział, że chce się pomodlić.
Zakrystian wrócił więc do swoich obowiązków.
- Zapalałem świecę, kiedy usłyszałem, jak ktoś wybiega z kościoła. Spojrzałem w stronę, gdzie modlił się mężczyzna, ale go tam nie było. Coś mnie zaniepokoiło, podszedłem bliżej i zobaczyłem, że zniknęła skarbona. Nie mogłem przez chwilę uwierzyć, a kiedy wybiegłem na zewnątrz, nikogo już nie było - relacjonował.
Złodzieje dotarli ze skarboną w okolice oddalonego o 200 metrów boiska i pod oknami pobliskiego bloku zaczęli ją rozbijać. Potrząsali nią także, prawdopodobnie w nadziei, że pieniądze wylecą otworem, którym wrzucali je ofiarodawcy. Nie udało się jednak, więc ponownie zaczęli uderzać nią o bruk. Zaniepokojeni hałasem mieszkańcy wezwali policję, która od razu złapała jednego ze sprawców. Drugiemu udało się zbiec. Na szczęście nie na długo. Pierwszy ze złodziei zarzuty usłyszał, gdy wytrzeźwiał. Teraz przyszła kolej na jego kompana.
- Śledczy przedstawili 40-latkowi zarzut włamania. Mężczyźnie grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności - mówi kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Tym samym ucina spekulacje dotyczące odpowiedzialności obu mężczyzn. Gdyby policja nie potraktowała ich czynu jako włamania, a jako kradzież, to mogliby oni uniknąć surowszej kary ze względu na niewielką kwotę zrabowanych pieniędzy.
Zobacz wnętrza i poznaj historię świątyni franciszkanów w Gdyni