• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sylwestrowe przypadki kryminalne w Sopocie

Tomasz Kot
31 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Pokaz sztucznych ogni w Sopocie, na Skwerze Kuracyjnym przed molo. Pokaz sztucznych ogni w Sopocie, na Skwerze Kuracyjnym przed molo.

Choć pracowity czas dla policji zaczyna się już w święta Bożego Narodzenia, gdy najczęściej dochodzi do domowych awantur, to palma pierwszeństwa pod tym względem zdecydowanie przypada sylwestrowi.



Przez kilkanaście godzin sylwestrowej zabawy ludzie zapominają o obyczajach (dobrych), obowiązującym prawie i rozsądku. Mnożą się zgubione ubrania, portfele, klucze, dokumenty, komórki, kłótnie, ucieczki z domów dziecka, burdy, rozboje, bójki, niszczenie mienia, narażanie swojego i cudzego życia, kradzieże, prowadzenie pod wpływem alkoholu, niechęć do płacenia taksówkarzom za kurs, obrażenia doznane podczas odpalania petard, rzucanie nimi gdzie i w kogo popadnie.

Przygotowania

Wszystko zaczyna się dosyć wcześnie. Już od poranka 31 grudnia najbardziej niecierpliwi trenują odpalanie petard i fajerwerków, doprowadzając do szału psy sąsiadów.

31 grudnia 2008 r. około godz. 18, przy ul. Kościuszki zobacz na mapie Sopotu, pewien pan w ramach treningu odpalił petardę. Pech chciał, że w tym momencie wiatr powiał silniej i środek pirotechniczny wpadł do sąsiedniego mieszkania przez otwarte okno. Akurat sąsiad pod ścianą przy oknie miał urządzony składzik materiałów niebezpiecznych, takich jak rozpuszczalniki, farby, rozmaite plastikowe elementy itp. Nastąpiła eksplozja, pożar i ewakuacja mieszkańców kamienicy.

Niektórzy od rana - albo nawet od poprzedniego wieczora - trenują picie. Potem wsiadają do samochodu i jadą na imprezę lub dokupić alkohol. 31 grudnia 2010 r. o godz. 13, na ul. Łużyckiej zobacz na mapie Sopotu, kierująca Toyotą Yaris sopocianka oczekiwała na włączenie się do ruchu. Wtedy na tył jej auta najechał kierowca volvo. Mąż poszkodowanej wysiadł z samochodu i podczas rozmowy ze sprawcą kolizji poczuł od niego silny zapach alkoholu. Wówczas kobieta powiadomiła o zdarzeniu policjantów. Sprawca zdał sobie sprawę, że za chwilę na miejscu pojawią się mundurowi. Wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon. Poszkodowana ruszyła w pościg za pijanym kierowcą, informując jednocześnie policjantów o kierunku ucieczki mężczyzny.

W każdego Sylwestra policja ma więcej pracy niż na co dzień. W każdego Sylwestra policja ma więcej pracy niż na co dzień.

Sprawca kolizji porzucił auto na ul. Kraszewskiego zobacz na mapie Sopotu i uciekł do jednego z pobliskich bloków. Policjanci bardzo szybko ustalili, gdzie mieszka i zatrzymali 28-letniego mężczyznę, który miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna zdążył się rozebrać i położyć do łóżka. Kompletnie pijany twierdził, że to nie on kierował pojazdem. Nowy Rok przywitał w policyjnej celi.

W godzinach popołudniowych i wieczornych sporo osób jest już w dość radosnym nastroju. Na tyle radosnym, aby płatać sobie drobne figle. 31 grudnia 2009 r. ok. godz. 20 pewien pan wybierał właśnie pieniądze z bankomatu znajdującego się wewnątrz budynku na rogu ul. Kościuszki i Chopina zobacz na mapie Sopotu, kiedy do środka pomieszczenia wtargnął zaskakujący osobnik. Na twarzy miał maskę z filmu "Krzyk", wymachiwał rękami i krzyczał "uuuuuuu". Wybierający pieniądze mężczyzna zachował stoicki spokój, wyszedł z pomieszczenia i zadzwonił na policję.

Bawimy się!

Wreszcie zaczyna się clou tego dnia - imprezy. Następują radosne powitania, toasty, tańce i tym podobne atrybuty sylwestrowej zabawy. W sylwestra 2009 r. podczas szampańskiej zabawy w jednym z klubów przy ulicy Bohaterów Monte Cassino zobacz na mapie Sopotu, należący do obsługi lokalu pan Cezary zwrócił uwagę parze gości okupującej ustronne miejsce, że toaleta nie jest miejscem do uprawiania seksu.

Na kulturalnie zwróconą uwagę mężczyzna oddający się opisanym wyżej czynnościom zareagował dokonując uszkodzenia ciała pana Cezarego poprzez "zadawanie ciosów w twarz", co poskutkowało "powstaniem zasinień okularowych twarzoczaszki". Poszkodowanemu musiała została udzielona pomoc medyczna w szpitalu specjalistycznym w Gdańsku.

Zabawa sylwestrowa w nieistniejącym już klubie Rotunda, który znajdował się w tzw. Sopockich Tarasach. Zabawa sylwestrowa w nieistniejącym już klubie Rotunda, który znajdował się w tzw. Sopockich Tarasach.

Autorem najbardziej spektakularnego przywitania Nowego Roku ostatniej dekady w Sopocie i Trójmieście był pewien student. Nowy, 2004 rok postanowił przywitać wystrzeliwując fajerwerki w rozgwieżdżone niebo nad kurortem, z dachu akademika przy ul. Armii Krajowej zobacz na mapie Sopotu, w którym mieszkał. Na dachu czekało go rozczarowanie. Zebrało się już kilka osób, młody człowiek uznał zatem, że fajerwerki powinien odpalić ponad ich głowami, zgarniając w ten sposób podziw studenckiej braci, a szczególnie jej żeńskiej części. Wdrapał się po zamontowanej drabince na wysoki komin budynku i z samego szczytu odpalił rakietę. Odrzut ładunku sprawił, że bohater sylwestrowej nocy zachwiał się i spadł 20 metrów w głąb komina (gwoli kronikarskiej rzetelności odnotować należy, że sam student twierdził potem, że chciał jedynie z komina przegonić młodzieńców, którzy w tym niebezpiecznym miejscu popijali piwo, a zatem na dach zagnał go obywatelski odruch).

Szybko zawiadomiona policja i straż przystąpiły do akcji ratunkowej. Nie było to proste, bo komin był (i jest) bardzo wąski. W końcu nieszczęsnego żaka wyciągnął najchudszy strażak w Trójmieście, ściągnięty specjalnie na miejsce zdarzenia wprost z sylwestrowej zabawy.

Bohater "akcji komin" doznał licznych obrażeń i otarć, złamał nogę i uszkodził kręgosłup, przez co musiał przejść później rehabilitację. Należy jednak uznać, że z upadku z wysokości 20 metrów wyszedł w zasadzie obronną ręką. Stał się nawet na jakiś czas gwiazdą lokalnych mediów.

Koniec wieńczy dzieło

Impreza czasami jest tak udana, że jej uczestnicy nie mogą się rozstać. Pan Stanisław, po zabawie kończącej 2009 r., nie chciał za żadne skarby opuścić mieszkania swoich znajomych przy ul. Abrahama zobacz na mapie Sopotu. Pomógł mu w tym dopiero wezwany przez gospodarzy patrol, który odtransportował rozochoconego gościa w przytulne progi izby wytrzeźwień.

Koniec sylwestrowej imprezy bywa zaskakujący i nie zawsze taki, jakiego oczekujemy. 1 stycznia 2009 r. pan Marcin zadzwonił wczesnym rankiem na policję twierdząc, że został zamknięty w lokalu przy ul. Kościuszki i schował się na górze, ponieważ na dole są jacyś ludzie, których się obawia. Przybyli na miejsce policjanci zastali obsługę zamykająca właśnie pub. Wizja lokalna na górze ujawniła młodego mężczyznę siedzącego pod stolikiem z komórką w ręku.

W trakcie imprezy pan Marcin doznał lekkiego osłabienia i osunął się pod stolik, gdzie niezauważony przez nikogo spał twardym snem do momentu, gdy obudziły go głosy obsługi zamykającej lokal.

Sylwester w nieistniejącym już sopockim klubie Joker w Łazienkach Północnych. Klub był znany z tańców erotycznych przy rurze, w zabawie tej od czasu do czasu brali również udział goście. Sylwester w nieistniejącym już sopockim klubie Joker w Łazienkach Północnych. Klub był znany z tańców erotycznych przy rurze, w zabawie tej od czasu do czasu brali również udział goście.

Poranek 1 stycznia bywa trudny, a droga do domu wyboista, najeżona niebezpieczeństwami i pułapkami. Przekonał się o tym pewien mieszkaniec ul. Marii Curie-Skłodowskiej zobacz na mapie Sopotu, który w Nowy Rok 2008 podczas powrotu wywrócił się dosłownie przed drzwiami do swojego domu. Rozbił sobie głowę i zamiast w domowe pielesze trafił do szpitala.

Mrożącą krew w żyłach historię przeżył mieszkaniec Żabianki, który wracając z sopockiej imprezy zapragnął sobie skrócić drogę przechodząc przez tory kolejowe na wysokości ulicy Kasztanowej zobacz na mapie Sopotu. Upadł jednak na torowisku i nie mógł wstać. Miał przy sobie komórkę, z której zadzwonił na policję z prośbą o ratunek. Na szczęście upadł na środku nasypu między torami, dzięki temu do momentu nadejścia policji nie przejechał go żaden pociąg. Sopoccy policjanci pomogli mu się pozbierać i odstawili do domu pod opiekę żony.

Zabawa sylwestrowa ma to do siebie, że czasami odrobinkę wydłuża się w czasie. Jeden dzień, dwa, a niekiedy rozciąga się na cały karnawał, powodując nieustanny nastrój euforyczny, zdolność do filozoficznych dysput, niezwykłych czynów, a nawet pasję kolekcjonerską. W nocy 16 stycznia 1997 roku z nieistniejącej już piwiarni "Zagłoba" przy Monciaku nieznani sprawcy o artystycznych inklinacjach skradli płaskorzeźbę o wymiarach 2 na 1,5 metra i wadze 20 kilogramów.

W 2000 r. podobna sztuka nie udała się już miłośnikom twórczości ludowej. Sopocka policja zatrzymała na gorącym uczynku siedmiu młodzieńców w wieku lat 18-21, którzy próbowali ukraść dwie największe figury z szopki bożonarodzeniowej ustawionej tradycyjnie przed kościołem św. Jerzego.

Szampańskiej zabawy!

Opinie (68) 10 zablokowanych

  • co się działo w nocy na Monciaku?

    te wozy strażackie spieszące po deptaku...

    • 2 0

  • Super artykul:))))))

    • 5 0

  • Pamiętam historię tego studenta, co to był wpadł do komina akademika w noc sylwestrową 2004, ciekawe co porabiał w tę noc?

    • 6 0

  • Artykuł z klasą !

    Bardzo sympatyczny artykuł.:))) z przyjemnością się go czytało.

    • 4 0

  • Teksty Pana Kota...

    zawsze są świetne. Dopracowane i pełne szczegółów. Lubię czytać kryminalne historie z Trojmiasta.

    • 3 0

  • Autor artykułu chyba coś palił, co nie zmienia faktu, że tekst spoko się czytało .

    • 2 0

  • przypadki Nocy Sylwestrowej

    Ale dobry artykul,dawno tak sie nie usmialam:)))) co roku
    mozna dorzucic kilka opowiesci...

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane