• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Śmierć w Sopocie. Sprawca miał IQ 200

Tomasz Kot
20 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Popularny w latach 90. program 997 poświęcił odcinek sprawie śmierci doktor Owockiej. Popularny w latach 90. program 997 poświęcił odcinek sprawie śmierci doktor Owockiej.

Doktor Owocka zatrzymała auto przed swoim domem w Górnym Sopocie i wysiadła, aby otworzyć bramę na posesję. W tym momencie do jej samochodu wskoczył mężczyzna. Lekarka rzuciła się na maskę próbując zatrzymać złodzieja. Samochód ostro ruszył, kobieta spadła na jezdnię. Po tygodniu zmarła nie odzyskując przytomności.



Był wrzesień 1997 roku. W latach 90. w kurorcie kradziono dziennie 10 samochodów, ale zwykle nie łączyło się to ze śmiercią właścicieli. Sprawą zajął się komisarz Stanisław Hardzina, który dostał kilku ludzi do pomocy. Nakręcono nawet odcinek popularnego programu "997" o tym wydarzeniu. Na niewiele się to jednak zdało.

Wszelki ślad po samochodzie zaginął. Nie było żadnego punktu zaczepienia. Do czasu.

Telefon z Wrocławia

- To pan zajmuje się śledztwem w sprawie pani Owockiej? - zapytał głos w słuchawce. - Jeśli chce pan wiedzieć, gdzie jest samochód, to niech pan będzie jutro we Wrocławiu przed gmachem komendy wojewódzkiej policji między 9 a 10.

Hardzina nie zdążył o nic zapytać, bo dzwoniący odłożył słuchawkę.

Po przyjeździe do Wrocławia sopoccy policjanci obejrzeli dokładnie miejsce spotkania. Rano, zanim poszli na spotkanie, powiadomili jeszcze miejscową komendę prosząc o dyskretną obserwację i wsparcie w razie jakiegoś wypadku.

W umówionym miejscu dwóch "karków" kazało im jechać za sobą. Wcześniej policjanci zgodzili się, że za informację o samochodzie zapłacą im w gotówce. Późnym wieczorem wyjechali z nieznanymi mężczyznami trzydrzwiowym golfem. Dotarli do przysiółka za Wrocławiem. Kilkanaście domów, kawałek pola i ściana lasu dookoła.

Łysi wysadzili ich przed największym obejściem: - Samochód jest w stodole - rzucił przez okno mężczyzna i odjechał.

Zapukali do drzwi.

- Jesteśmy z policji. Czy jest u was pochodzący z kradzieży samochód - Hardzina postanowił nie bawić się w dyplomację. Mężczyzna, który im otworzył, skinął głową, zaprowadził ich do środka i pokazał samochód. Po dwóch godzinach przyjechała laweta, która zabrała samochód na parking wrocławskiej policji.

Doklejane wąsy

Właściciele stodoły zajmowali się drobnymi kradzieżami i paserką. We wsi pojawił się facet, który zaoferował im zamianę: oferował im niemal nowy samochód za ich starego mercedesa beczkę. Za drobną dopłatą, okazja. Zdążyli tym samochodem nawet trochę pojeździć. Ale gdy obejrzeli program "997" zamknęli wóz w stodole i zaczęli główkować. Co zrobić, żeby uniknąć odpowiedzialności karnej za paserkę i odzyskać pieniądze?

Nagroda za wskazanie poszukiwanego samochodu miała pokryć ich straty związane z transakcją. Mieli nawet spisaną umowę zamiany z człowiekiem, od którego nabyli samochód Owockiej. Oczywiście z fałszywymi danymi. Człowiek, z którym się zamienili, miał około 50 lat, ciemne włosy i pobrużdżoną twarz.

Po kilkunastu dniach stary mercedes odnalazł się w Paczkowie na Dolnym Śląsku. Samochód stał na osiedlowym parkingu przed czteropiętrowym blokiem. Jego właścicielem okazał się miejscowy inżynier. Kupił, a właściwie zamienił się za dopłatą na giełdzie w Koninie. Oprócz gotówki oddał człowiekowi od transakcji swojego fiata 125p. Sprzedającym był siwy mężczyzna koło pięćdziesiątki. Inżynier przez czas miał wrażenie, że ten wąs mu się odkleja. Niedługo potem znaleźli fiata. Człowiek z wąsem znów się zamienił i rozpłynął w powietrzu.

W latach 90. wizyta na giełdzie samochodowej była najpopularniejszą metodą kupna auta. W latach 90. wizyta na giełdzie samochodowej była najpopularniejszą metodą kupna auta.


Punkt zaczepienia

Notatka jeleniogórskiej policji przesłana na komisariat w Sopocie:

"Dwóch mężczyzn siedzi w lokalu "Pod filarami" przy na rynku w Jeleniej Górze. Starszy pije piwo. Młodszy sączy jakiś sok. W pewnym momencie młodszy mówi do starszego: "Ty pijaku". Starszy zrywa się, wyrywa zza paska gazowy pistolet i strzela w sufit. Wrzeszczy do kompana: "Ty uważaj, bo ja cię k... załatwię, jak tę babę w Sopocie".

Oprócz tego z komisariatu na wrocławskich Krzykach przychodzi informacja o podobnym do sopockiego sposobie kradzieży samochodu. Jest jedna różnica. Gdy kobieta wysiada, żeby otworzyć bramę garażu, do samochodu podbiega przestępca, ale zanim wsiada, strzela w powietrze z pistoletu.

Zszokowana właścicielka pojazdu podaje rysopis sprawcy.

Następna informacja, którą sopoccy policjanci otrzymują z wrocławskiej komendy brzmi: podejrzany o napad może zajmować się handlem bursztynem. Policjanci przepytują więc trójmiejskich bursztynników. Ale znów grzęzną.

Gratkiewicz, kolega Hardziny, pochodzi z Dolnego Śląska. Podczas rozmowy wspomina częste wycieczki do świątyni Wang w Karpaczu. Pod kościołem stoją zawsze budki z pamiątkami i bursztynem.

Policjanci zaczynają sprawdzać kramarzy. Okazało się, że właściciel bud w Karpaczu nazywa się Patryk Nastalski i mieszka w małej wiosce pod Jelenią Górą. Gratkiewicz grzebie w jego życiorysie i odkrywa, że Nastalski pochodzi z Sopotu, a w latach 70. handlował bursztynem na Monciaku. Potem rozwiódł się z żoną i wyprowadził na południe Polski.

Następnego dnia sopoccy policjanci jadą już do Jeleniej Góry zaopatrzeni we wszelkie błogosławieństwa i prywatną komórkę komendanta, który nakazał im informować się na bieżąco o postępach śledztwa.

Ustalają, że pod adresem zameldowania Nastalskiego mieszka dwupokoleniowa rodzina. Młody człowiek z żoną i synem oraz rodzicami. Chłopak nazywa się Michał. Patryka Nastalskiego nie ma. Dom jest pod stałą obserwacją policji, podobnie jak budy koło świątyni Wang. Gdy jadą pogadać z Michałem, dostają informację, że wrocławska policja aresztowała Nastalskiego przy próbie kradzieży samochodu.

Ślepa miłość

Michał początkowo twierdził, że Patryka zna bardzo słabo. W końcu rozpłakał się i zaczął opowiadać: - Przyjechał tym samochodem nad ranem. Obudził mnie i powiedział, że stało się coś złego. Mówił, że chyba zabił kobietę.

Nastalski wzbudzał zaufanie. Niski, chudy, wręcz drobny, starszy jegomość o inteligentnej twarzy. Spokojny. Był zresztą absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a jego iloraz inteligencji wynosił aż 200 punktów (norma to 100).

Historia Michała i Patryka Nastalskiego zaczęła się, gdy ten pierwszy miał 8 lat. Pochodzący z biednej rodziny, zaniedbany dzieciak z zabitej dechami wioski pod Jelenią Górą, przyjeżdżał pociągiem do Karpacza, żeby popatrzeć na "wielki świat".

Na dworcu wypatrzył go Nastalski, wówczas - w latach 80. - bogaty sprzedawca bursztynowych pamiątek. Kupił mu lody. Potem zaczął obdarowywać Michała prezentami. Kupował mu wszystko, czego tamten zapragnął. Chłopak zaczął coraz częściej uciekać z domu do Patryka. W wieku kilkunastu lat Michał został kochankiem bursztynnika.

Po kilku latach Michał zaczął poznawać inny świat, innych ludzi. Nastalski czuł, że go traci. Interesy szły coraz gorzej. Przestało starczać pieniędzy. Zaczął pracować w Niemczech i wysyłać pieniądze Michałowi. W którymś momencie Nastalski uświadomił sobie, ze musi wrócić, jeśli nie chce go stracić z oczu na zawsze.

Po powrocie do Polski Nastalski zaczął kraść samochody. Głównie kobietom, bo to one często zostawiały niedomknięte lub wręcz otwarte drzwi. Ryzyko wpadki nie było duże. Większość poszkodowanych nie zgłaszała zdarzeń, bo kradzież niezabezpieczonego samochodu powodowała, że ubezpieczyciele nie wypłacali odszkodowania.

Kradzież w Sopocie była jego pierwszym skokiem. Próbował to zrobić dzień wcześniej, ale wówczas spłoszyli go pracujący obok robotnicy. Kiedy ochłonął po wypadku i zorientował się, że policja nic nie wie, postanowił kontynuować proceder. Przyjeżdżał pociągiem do Sopotu po bursztyn, potem kradł samochód i wracał do siebie. Na terenie Trójmiasta ukradł w ten sposób kilkanaście samochodów, które potem sprzedawał bądź zamieniał za dopłatą na giełdach samochodowych w całym kraju.

Po zatrzymaniu Nastalski nie przyznawał się do zabójstwa, ale podczas konfrontacji z Michałem rozkleił się.

Po kilku miesiącach w Gdańsku odbył się proces. Nastalski został skazany na 10 lat więzienia.

Ekipa policyjna została nagrodzona za sukces. Komisarz Stanisław Hardzina otrzymał 800 zł nagrody, co stanowiło 2/3 jego miesięcznej pensji.

Wszystkie imiona i nazwiska zostały zmienione

Opinie (56) 2 zablokowane

  • Sharon Stone ma b.wysokie IQ, jakos niczym, oprócz ciała , nie zabłysnęła (6)

    a i to na 50-twe urodziny poprawiła sobie chirurgicznie piersi

    • 11 10

    • Doda tez ma niby wyskoie IQ :) Kobiety to idiotki zawsze tak było i bedzie (1)

      • 8 13

      • no to popisaliscie się, prymitywnie

        • 0 0

    • Chyba się mylisz (1)

      Sharon Stone oprócz tego, że jest zdolną aktorką (liczne nagrody) to z tego co się orientuję jest prężną działaczką społecznościową i producentką filmową, więc raczej oprócz ciała coś tam musi posiadać.

      • 8 1

      • to "działanie społecznosciowe" i produkcję filmową

        wykonują ludzie opłacani przez nią, a zarządzają wszystkim jej menedżerowie,
        ona firmuje to swoim nazwiskiem,

        działalność społecznościową moja ciocia wykonuje osobiście, z sukcesami- daje ludziom wędkę, nie tylko rybę,
        choć pewnie nie ma tak wysokiego IQ

        • 4 4

    • niby taka zdolna,a jednak lęk przed starością też ją dopadł

      • 1 3

    • Takie wysokie IQ są zwykle wynikiem pojedynczego udanego testu. Przy inteligencjach powyżej 160 wyniki testów bardzo silnie zależą od kondycji testowanego, ale i od szczęścia. Dla przeciętniaka określa się IQ np. 140 w granicach +/- 5, bo może mu się trafić jedno czy dwa zadania zadanie strzelone na pałę.
      Celebrycie, jak się uda coś powyżej jego właściwego IQ, to jeśli spróbuje po raz kolejny, to tego nigdy nie ujawni. Zresztą każdy, kto się tym chwali, podaje najwyższy wynik, jaki uzyskał w teście gazetowym, albo internetowym.

      • 4 1

  • IQ

    polecam zapoznac sie z metodyka tak zwanych testow na inteligencje oraz ich geneza.
    szczegolnie autorowi, co wyjasni wiele watpliwosci z tym zwiazanych

    • 10 1

  • Wiedziałem ze po ASP nic dobrego z ludzi być nie może

    • 12 4

  • Okropnie napisany artykuł. (1)

    Autor ma chyba słabiutkie IQ. Wątki w artykule rwą mu się jak stare gacie.

    • 20 2

    • fakt

      Poprzednie artykuły były napisane dużo lepiej.

      • 1 0

  • Ciekawi mnie skąd wrocławska prokuratura miała te informacje:

    "Następna informacja, którą sopoccy policjanci otrzymują z wrocławskiej komendy brzmi: podejrzany o napad może zajmować się handlem bursztynem. "

    • 5 2

  • dystrybuanta rozkł.norm.(100,15) dla 200 = 1 - 4e-8

    co znaczy, że statystycznie, w 40 milionowym narodzie zdarza się 2 takich, co ma IQ>=200.
    Śmiało mozna powiedzieć, że był to wielce prawdopodobnie najinteligentniejszy Polak w ówczesnym czasie, albo też ocena jego IQ był mocno przesadzona. Zresztą IQ dla takich dużych wartości nie określa się, bo to nie ma sensu. Jedna dudziestomilionowa populacji?

    • 4 0

  • ci co maja wysoki promil takze zabijaja samochodami

    rekordzista mial 12 promili

    • 4 0

  • rzucac sie z golymi rekami na samochod?

    nie do uwierzenia

    • 4 1

  • Dobrze się czyta, proszę tylko o poprawienie:

    "Sprzedającym był siwy mężczyzna koło pięćdziesiątki. Inżynier przez czas miał wrażenie, że ten wąs mu się odkleja."

    • 4 0

  • przestępca otrzymał bardzo niski wyrok. Tylko 10 lat? A jakie były okoliczności łagodzące karę? Wysokie IQ? Pewnie twierdził, że nie chciał zabić, tylko ukraść. Szkoda gadać, za coś takiego powinien dostać 25 lat.

    • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane