- 1 Weszły do sklepu i ukradły towar za 1650 zł (70 opinii)
- 2 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (93 opinie)
- 3 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (130 opinii)
- 4 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (124 opinie)
- 5 Remont przed budową Drogi Zielonej (163 opinie)
- 6 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (361 opinii)
Pościg w Sopocie, zatrzymanie w Gdańsku i wypadek w Gdyni
19 kwietnia 2014 (artykuł sprzed 10 lat)
aktualizacja: godz. 12:46
(20 kwietnia 2014)
Przez pół miasta sopoccy policjanci ścigali w sobotę kierowcę daewoo. Zatrzymali go dopiero w Gdańsku, na wysokości Hali Olivia. Z kolei podczas nielegalnych wyścigów, które odbywały się w piątek wieczorem w Gdyni, doszło do wypadku, w którym ucierpiały cztery osoby.
Do zatrzymania kierowcy w Wielką Sobotę doszło ok. godz. 10:30.
- Kierowca uciekał aleją Grunwaldzką w stronę Gdańska. Na wysokości Hali Olivia wjechał na plac przed halą. Policjanci dopadli go na wysokości baru McDonald's . Leżącego na ziemi skuli kajdankami - informuje pani Aleksandra, która była świadkiem zatrzymania.
Co było przyczyną pościgu?
- Kierujący samochodem marki Daewoo Nubira nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Uciekał w kierunku Gdańska, na wysokości Hali Olivia uderzył w stojące na czerwonym świetle auto marki Renault - informuje starszy sierżant Michał Sienkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej.
Z naszych informacji wynika, że 34-letni kierowca daewoo był trzeźwy, a uciekał, ponieważ był poszukiwany listem gończym.
Kierującej renault kobiecie nic się nie stało.
Z kolei w piątek wieczorem do groźnego wypadku doszło na ul. Polskiej w Gdyni .
Do zdarzenia doszło podczas nielegalnych wyścigów samochodowych, w których brali udział m.in. członkowie nieformalnej grupy Crew Coast Pomorze (po opublikowaniu tego tekstu skontaktowali się z nami i zapewniali, że to nie oni organizowali wyścigi na ul. Polskiej). Kierowca uczestniczącej w wyścigu hondy nie zapanował nad swoim samochodem i przy prędkości znacznie przekraczającej 100 km na godz. uderzył w samochód marki BMW, następnie w furgonetke marki Mercedes Sprinter, a ostatecznie w barierkę energochłonną. BMW zaczęło się palić, ale bardziej ucierpiała honda, jej kierowca i pasażerowie. Wszyscy czterej zostali przewiezieni do szpitala.
Aktualizacja, 20 kwietnia, godz. 12:46 - To nie były wyścigi. Kierowca hondy robił bączki i popisywał się szybką jazdą, ale nie rywalizował z bmw, który po prostu tamtędy przejeżdżał - przekonuje nasz czytelnik, który skontaktował się z nami po publikacji tego tekstu. Wykonany przez niego szkic z miejsca wypadku znajduje się w galerii pod artykułem.
ms