• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kto zareaguje, gdyby w Trójmieście doszło do zamachu?

Jakub Gilewicz
1 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Funkcjonariusz SPAP w Gdańsku podczas ćwiczeń w 2012 r. Funkcjonariusz SPAP w Gdańsku podczas ćwiczeń w 2012 r.

Antyterroryści zostali czasowo uziemieni, Straż Graniczna ma kłopoty ze sprzętem, a SOR-y, gdzie mieliby trafiać ranni, są przeładowane. Sprawdziliśmy, czy służby przygotowane są na wypadek zamachu terrorystycznego w Trójmieście.



Czy w razie zamachu terrorystycznego w Trójmieście służby staną na wysokości zadania?

Podczas szturmu mogą strzelać z karabinków, pistoletów i strzelb gładkolufowych. Jeśli wymagałaby tego sytuacja, mogą również eliminować przeciwników z większych odległości za pomocą karabinów snajperskich.

W przypadku zamachu zagrożenie mają zlikwidować funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Gdańsku. Kiedy w 2000 roku komendant główny wyodrębnił antyterrorystów ze struktur prewencji i powstały SPAP-y, w każdym z nich miało służyć 55 funkcjonariuszy. Wyjątkiem był jedynie znacznie bardziej rozbudowany SPAP w Warszawie.

Według policyjnych danych, w 2013 r. liczba funkcjonariuszy pomorskiego SPAP była jednak nieco mniejsza, niż zakładano kilkanaście lat wcześniej.

Na miejsce akcji antyterroryści jeżdżą zazwyczaj samochodami. Jeśli trzeba, mogą również desantować się ze śmigłowców. Tyle że z tymi ostatnimi jest poważny problem.

Antyterroryści czasowo uziemieni

Zobacz desant policjantów Biura Operacji Antyterrorystycznych ze śmigłowca Mi-8 podczas pokazu w Gdyni. Materiał z 2014 r.


Policyjny śmigłowiec nie stacjonuje bowiem w Trójmieście. Jeśli się tu pojawia, to sporadycznie. Z reguły jest to albo Mi-8 albo W-3 Sokół.

- Kiedyś w Trójmieście było "śmigło", ale je zabrali. Rozumowanie decydentów było takie, że skoro jest już anakonda Straży Granicznej, to policyjny śmigłowiec można zabrać - opowiada anonimowy funkcjonariusz.
Antyterroryści znają pokład anakondy choćby ze wspólnych ćwiczeń. Jednak zdaniem naszego rozmówcy jeden śmigłowiec to za mało.

- Zawsze musi być ubezpieczenie z powietrza. Śmigłowiec wykonujący główne zadanie, z którego następuje desant, musi mieć wsparcie - tłumaczy pilot, który od wielu lat lata po polskim niebie różnymi typami śmigłowców.
Brak osłony z powietrza to dla załogi i desantu policyjnego śmigłowca niemałe ryzyko. Funkcjonariusze mogą więc liczyć jedynie na element zaskoczenia i strzelca, który może stanąć w drzwiach. Ma on jednak ograniczone pole strzału.

SPAP zmuszony jest więc zadowolić się jedną anakondą. Tyle że maszyny obecnie nie ma w Trójmieście. Od dłuższego czasu znajduje się na południu Polski.

Zobacz desant antyterrorystów z pokładu anakondy podczas ćwiczeń ze służbą więzienną. Nagranie z 2011 r.


- Remont anakondy trwa już ponad półtora roku, a powinno się to załatwić w trzy miesiące. Ktoś chciał się wykazać, zrobić oszczędności. Ale na pewnych sprawach nie powinno się oszczędzać. Jeśli coś by się wydarzyło, to nie ma śmigłowca... - opowiada o kulisach sprawy osoba związana z lotnictwem Straży Granicznej.
Według naszego źródła, oszczędności miałyby dotyczyć m.in. resursu (żywotności) niektórych części śmigłowca, których w związku z nieużywaniem nie trzeba wymieniać.

- Wiadomo, kiedy anakonda wróci do Gdańska?
- Według optymistycznych założeń wiosną przyszłego roku.
Komenda Główna Straży Granicznej wyjaśnia, że obecnie prowadzone są obowiązkowe prace okresowe po 1500 godzinach lotu śmigłowca.

- Trwają one od października 2014 roku i odbywają się zgodnie z zaplanowanym limitem wydatków pionu lotnictwa Zarządu Granicznego Komendy Głównej Straży Granicznej oraz ofertą wykonawcy, uwzględniającą ramy czasowe przedsięwzięcia - informuje ppor. Joanna Rokicka, zastępująca rzecznika komendanta głównego Straży Granicznej.
Na zarzut, że remont można byłoby "załatwić w trzy miesiące", SG odpowiada:

- W postępowaniu przetargowym na przeprowadzenie tych prac nie uczestniczył żaden potencjalny wykonawca, który mógłby je zrealizować w tak krótkim czasie. Z drugiej strony należałoby zadać pytanie czy osoba, która tak twierdzi ma wiedzę w temacie okresowych obsług technicznych śmigłowca W-3AM Anakonda oraz posiada w tym względzie właściwe rozpoznanie rynku - dodaje Rokicka.
Komenda Główna zapowiada, że anakonda powróci do służby "do stycznia 2016 r.". Ponadto
przekonuje, że w razie "uzasadnionej konieczności" może przebazować w rejon działania Morskiego Oddziału Straży Granicznej śmigłowiec typu Kania.

- Antyterrorystom pozostaje więc czekać, aż przyślą policyjne "śmigło" z głębi Polski - kończy anonimowa osoba znająca realia w policyjnym lotnictwie.
Bomba do beczki lub na pakę

Policyjna beczka przy Dworcu Głównym w Gdańsku. Zdjęcie z listopada br. Policyjna beczka przy Dworcu Głównym w Gdańsku. Zdjęcie z listopada br.
Podejrzane pakunki pozostawione w miejscach publicznych to nierzadkie sytuacje w Trójmieście. Do akcji wkraczają wtedy policyjni pirotechnicy. Tyle że w przypadku podłożenia bomby więcej niż w jednym miejscu, trzeba byłoby sprowadzać patrol z 43. Batalionu Saperów Marynarki Wojennej, którzy stacjonują w Rozewiu, saperów 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej z Elbląga lub też patrol z 1. Batalionu Zmechanizowanego w Lęborku.

Czytaj też: Dlaczego na saperów trzeba tak długo czekać

Powodem takiego rozwoju wypadków jest liczba specjalistycznych beczek, które służą do transportu ładunków wybuchowych. Policyjni pirotechnicy z Trójmiasta dysponują jedną, podobnie jak saperzy z Elbląga, Lęborka i Rozewia.

- Takie beczki mają określoną maksymalną masę ładunku wybuchowego, który można umieścić w środku. Wtedy w razie eksplozji beczka może wytrzymać, czyli spełnić swoją rolę. Jednak duże ładunki wiezie się w piasku na pace, a samochód przykryty jest plandeką, żeby ludzie nie widzieli. W takich Niemczech bomby rozbrajają na miejscu, a u nas praktycznie od zawsze się je wywozi, a później neutralizuje - opowiada osoba, która od lat ma do czynienia z materiałami niebezpiecznymi.

Zobacz pirobus i pirotechnitów, którzy stacjonują w Porcie Lotniczym Gdańsk. Materiał archiwalny


W Trójmieście, a dokładnie w Porcie Lotniczym Gdańsk, stacjonują ponadto pirotechnicy Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Posiadają oni między innymi robota pirotechnicznego oraz pirobus, czyli mobilną bazę swojego zespołu. Tyle że gdyby przyszło im działać poza lotniskiem, najprawdopodobniej nie dysponowaliby zestawem do przewozu niebezpiecznych materiałów.

- Znajduje się on na lotnisku, ale jest integralną częścią systemu, który odpowiada za transport i sprawdzanie bagaży, a poza tym należy do Portu Lotniczego Gdańsk - wyjaśnia jeden z pracowników PLG.
Morski Oddział Straży Granicznej mógłby za to wesprzeć policję wysyłając do akcji swoich "specjalsów", czyli Wydział Zabezpieczania Działań.

- Możliwe jest, aby funkcjonariusze Straży Granicznej udzielili SPAP wsparcia. Na tego typu sytuacje mamy procedury i - w zależności od rodzaju wsparcia - o użyciu konkretnych sił i środków decyduje według swojej właściwości komendant główny SG, komendant oddziału lub placówki. W sytuacji realnego zagrożenia, zwłaszcza jeśli chodzi o zagrożenie życia ludzkiego, wsparcie udzielane jest natychmiast - przekonuje Tadeusz Gruchalla z MOSG.
Karetki i transport rannych śmigłowcami

W Trójmieście jeździ dziewięć karetek oznaczonych literą "S", które należą do systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego. W Trójmieście jeździ dziewięć karetek oznaczonych literą "S", które należą do systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego.
W Gdańsku jest ich 12, w Gdyni siedem, a w Sopocie trzy. Na terenie Trójmiasta działają łącznie 22 zespoły ratownictwa medycznego w wersji podstawowej i specjalistycznej. To dane Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Jeśli poszkodowanych w zamachu byłoby więcej, WCZK ma możliwość ściągnięcia dodatkowych karetek spoza Trójmiasta.

- Zakłada się, że docelowo można użyć około 80 procent wszystkich zespołów ratownictwa medycznego z terenu województwa, czyli około 60. Dysponenci postawieni w stan podwyższonej gotowości mają również obowiązek uruchomienia dodatkowych zespołów, które nie zostały zakontraktowane w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego. Można ich uruchomić około 20 - wylicza Ryszard Sulęta, szef WCZK.
Do dyspozycji są również śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku, Olsztynie i Bydgoszczy. Jednak wyłącznie śmigłowiec stacjonujący w Rębiechowie ma dyżur całodobowy. W Olsztynie dostępny jest od godz. 7 do 20, a w Bydgoszczy "od godz. 7 lecz nie wcześniej niż od wschodu słońca i do 45 minut przed zachodem, lecz nie dłużej niż do godz. 20". Wszystkie trzy maszyny to Eurocoptery EC135. Na pokład mogą zabrać po jednym poszkodowanym.

Jeśli sytuacja wymagałaby transportu powietrznego większej liczby rannych, pomóc mogłaby Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej. Do dyspozycji ma trzy śmigłowce typu W-3RM Anakonda oraz dwa Mi-14 PŁ/R. Pierwszy z nich może zabrać na pokład osiem osób w pozycji siedzącej lub dwie w leżącej. Drugi odpowiednio 19 i dziewięć.

Zobacz, jak wygląda akcja ratownicza w wykonaniu śmigłowca typu Anakonda. Materiał z 2012 r.


- Na wyposażeniu posiadamy również śmigłowiec transportowy Mi-17 oraz samoloty transportowe An-28TD, które również mogłyby wykonać zadania ewakuacji medycznej - wylicza kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Gdyńskiej Brygady Lotnictwa MW.
Już teraz działamy w czasie ciągłego kryzysu. SOR-y w Trójmieście są przeładowane. W przypadku większego zdarzenia i jakichś 300 poszkodowanych, to byłaby akcja na skalę połowy Polski.
Tyle że całodobowy dyżur pełni obecnie tylko jeden śmigłowiec, który stacjonuje w... Darłowie. Z reguły musi wznieść się w powietrze w 20 do 30 minut od momentu otrzymania zadania, a lot do Trójmiasta zająłby mu ok. 50 min. Jeśli wymagałaby tego sytuacja, Marynarka Wojenna może wysłać do akcji kolejne śmigłowce. Tyle że czas osiągnięcia przez nie gotowości do startu liczony byłby w godzinach.

- Zależnie od dostępności maszyn i załóg w sytuacji kryzysowej do około trzech godzin - informuje rzecznik GBL MW.
- O użyciu śmigłowca pełniącego dyżur w krajowym systemie ratownictwa morskiego i lotniczego decyduje Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni lub Ośrodek Koordynacji i Poszukiwań Ratownictwa Lotniczego w Warszawie. Pozostałe śmigłowce mogłyby być użyte na przykład za zgodą ministra Obrony Narodowej wydanej na wniosek wojewody - dodaje.
Plany są, ale z miejscami dla rannych dużo gorzej

Rzecznik pomorskich strażaków zapewnia, że są oni przygotowani do natychmiastowej reakcji na każde zagrożenie.
Rzecznik pomorskich strażaków zapewnia, że są oni przygotowani do natychmiastowej reakcji na każde zagrożenie.
Poszkodowani w zamachu trafiać mają do Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. WCZK informuje, że są plany, procedury, a do tego organizowane są ćwiczenia.

- W Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego ważną rolę odgrywa lekarz koordynator, który posiada możliwość mapowego podglądu zespołów oraz aktualnych danych wolnych miejsc w SOR-ach i poszczególnych oddziałach szpitalnych w całym województwie - opowiada Ryszard Sulęta.
- Co z tego, że jest podgląd, jeśli nie ma miejsc. Już teraz działamy w czasie ciągłego kryzysu. SOR-y w Trójmieście są przeładowane. W przypadku większego zdarzenia i jakichś 300 poszkodowanych, to byłaby akcja na skalę połowy Polski. Lokalnie jest to nie do udźwignięcia - komentuje anonimowa osoba związana z ratownictwem medycznym.
Jednak WCZK musi opracowywać plany w oparciu o to, czym dysponuje np. służba zdrowia w Trójmieście. W lepszej sytuacji znajduje się straż pożarna.

- Jesteśmy dobrze przygotowani do natychmiastowej reakcji na każde zagrożenie zarówno jeśli chodzi o sprzęt, jak i ludzi. Dodatkowo niektóre jednostki ratowniczo-gaśnicze posiadają specjalizacje. I tak na przykład JRG 1 w Gdyni to ratownictwo chemiczne i wysokościowe, JRG 1 Gdańsk ratownictwo techniczne z dźwigiem, który może podnieść do 70 ton, a JRG 2 w Gdańsku to ratownictwo wodno-nurkowe - wylicza Tadeusz Konkol, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej na Pomorzu.
Rocznie pomorskie jednostki biorą udział w kilkudziesięciu tysiącach akcji. Tutejsi strażacy walczyli m.in. ze skutkami wybuchów gazu i powodzi, gasili pożary bardzo dużych obiektów, a poza granicami kraju ratowali poszkodowanych w trzęsieniach ziemi. W akcjach tego ostatniego typu uczestniczyła Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza, która na co dzień stacjonuje w Gdańsku.

Ryszard Sulęta: - Zagrożenie terrorystyczne istnieje zawsze, jeżeli realizujemy pewne zadania w ramach koalicji. Czy wystąpi i gdzie, zależy od mapy ryzyka tego zagrożenia, a na razie wszystko wskazuje na to, że nie jest to nasz region.

Miejsca

Opinie (141) 5 zablokowanych

  • smutne trochę (1)

    w stanach to firmy marketingowe i sieci sklepów mają własne lub wynajmowane "śmigła" a u nas jednostka stacjonarna AT jeździ samochodem? w takim wypadku wystarczy żeby taliby uderzyły między 15-17 a jednostka utknie w korku.....

    • 5 0

    • Nie wspominając już, że taka jednostka SWAT posiada opancerzony wóz bojowy, a my? Śmieszne Renault Traffic, które nie jest przystosowane do takich działań.

      • 0 0

  • Wnioski z artykułu sa porażające

    Nie mamy miejsc w szpitalach, nie mamy transportu, nie mamy saperów. Przy zdarzeniu jak z Paryża w sumie równie dobrze można nic nie robić bo i tak się nie uda. Śmigłowce, co lataja do 20-tej, antyterroryści, co muszą krzyczeć do bandyty stój bo będe strzelał - inaczej będzie przekroczenie uprawnień, a przepisów dla snajperów nie zmieniono od wielu lat -, saperzy 100 kilometrów od Gdańska. Czy ktoś jeszcze wierzy, że krawężniki z policji będą w stanie zapewnić nam jakiekolwiek bezpieczeństwo? Tylko inwestujemy w fotoradary, ta formacja służy upadlaniu i upokarzaniu społeczeństwa a nie do jego ochrony.

    • 11 0

  • ..czyli źle to wygląda.

    • 0 0

  • Nikt nam nie zrobi nic, bo z nami herosi z PiS!!

    Wystarczy jeden Macierewicz i pół Kamińskiego żeby wszyscy terroryści pierzchali, gdzie pieprz rośnie!! Sam blask majestatu prezesa Kaczyńskiego (spocznij!) sprawi, że zadrżą na samą myśl najstraszliwsi bojownicy Państwa tzw. Islamskiego...
    To pisałem ja, Duda Jędruś, prawnik drugiej klasy i prezydent takiego śmiesznego kraju w środku Europy...

    • 4 4

  • Zamach w Trójmieście? (1)

    Tak, jakby było tutaj co wysadzać

    • 2 1

    • Jest, jest...

      Na pewno ciebie by się przydało...Na nocnik!

      • 2 1

  • Niepotrzebny żaden zamach...

    ...wystarczy głośno krzyknąć: hu! ha! i wszystko samo szlag trafi... Teraz nowi władcy Polski będą pieprzyć o wzmacnianiu państwa i temu podobne bajki dla sfrustrowanych niedouków, a jak nie było pieniędzy na sprzęt i kompetentnych ludzi, tak teraz będzie jeszcze mniej; bo przecież nie będziemy brali unijnych srebrników i kupowali jakieś niemieckie samochody czy karabiny, skoro własne mamy... zamiar wyprodukować.

    • 3 4

  • Czego wy sie boicie. Gdzie wy tu macie arabow sloiki

    • 1 2

  • Terroryści muzułmańscy, to ostatnie czego powinniśmy się bać.

    To państwo jest już tak zepsute, że nawet terroryści nie chcą go atakować.
    Szkoda dynamitu, zawali się samo pod własnym ciężarem.

    • 5 2

  • Urząd miasta obroni nas flagą uni i kwiatami bo niby czym innym

    • 6 0

  • Pytanie powinno brzmieć:

    Czy oni są gotowi do wypełnienia wszystkich niezbędnych druków zapotrzebowań i formularzy. Bez tego każda akcja na SOR będzie musiała być pokryta z budżetu oddziału.

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane