- 1 Tony kokainy w Gdyni. Mówili, że to kreda (34 opinie)
- 2 Kiedy otwarcie Kauflandu w Gdyni? (117 opinii)
- 3 Dodatkowy lewoskręt odkorkuje Trasę WZ? (132 opinie)
- 4 Miliony strat po setkach ataków hakerskich (63 opinie)
- 5 Borawski rezygnuje z wiceprezydentury (149 opinii)
- 6 Nowy płot przy ul. Stolarskiej w Gdańsku. Kto go postawił i po co? (231 opinii)
Koniec śledztwa w sprawie wypadku w sopockim aquaparku
Zakończono śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło ponad rok temu w sopockim parku wodnym. Zdaniem prokuratury odpowiedzialność za śmierć 8-letniej Nikoli ponoszą opiekunka wycieczki, z którą przyjechała dziewczynka oraz kierownik zmiany ratowników.
Niemal od samego początku wiadomo było, że sprawa skończy się zarzutami i aktem oskarżenia - mówili o tym nieoficjalnie policjanci, a obrazu dopełniały relacje świadków zdarzenia.
- W wodzie były chyba dwie zorganizowane grupy dzieci, około 30-40 osób. Między nimi na powierzchni unosiła się bez ruchu mała dziewczynka. Wszyscy myśleli, że już nie żyje. Ratownicy wyciągnęli ją z wody i zaczęli reanimację. To znaczy dwóch z nich zaczęło ją reanimować, dwie inne osoby - kobiety - biegały z krótkofalówkami i sprawiały wrażenie, jakby nie wiedziały, co należy zrobić. Panował ogromny chaos. Nikt nie panował nad dziećmi, które zebrały się wokół ratowników reanimujących ich koleżankę i płakały. Zeszły do szatni dopiero po 5 minutach, a i później wychodziły, już ubrane, i patrzyły na akcję ratowniczą. Kiedy wszystko się zaczęło, była godzina 16:06, pogotowie pojawiło się z kolei dopiero o godz. 16:20 - relacjonował nam jeden z nich.
Ostatecznie Danucie M. - opiekunce wycieczki - zarzucono nieumyślne narażenie dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Zdaniem prokuratury, jako kierownik i opiekun wycieczki zobowiązana była do sprawowania opieki nad powierzonymi jej dziećmi, czego nie uczyniła.
- W ocenie prokuratury nie zachowała wymaganych reguł ostrożności. Wbrew obowiązującym przepisom nie zagwarantowała dzieciom bezpieczeństwa w tracie ich pobytu na terenie parku wodnego. Nie zapoznała się sama, jak też nie zapoznała uczestników wycieczki z obowiązującym na terenie parku regulaminem korzystania z basenów przez grupy zorganizowane. Nie wyposażyła również dzieci w indywidualne oznakowania, tzw. wyróżniki. Nie zapewniła też stałego nadzoru i monitorowania zachowania grupy przez pozostałych opiekunów. Spowodowało to wyjście części grupy z szatni na płytę basenową bez opiekuna oraz wejście do wody, przed udzieleniem instrukcji przez ratownika - tłumaczy Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Piotrowi M. - kierownikowi zmiany ratowników - zarzucono z kolei nieumyślne spowodowanie śmierci Nikoli. Prokuratura uznała, że był zobowiązany do zapewnienia bezpieczeństwa osobom przebywającym w basenach, czego nie uczynił.
- Nie zagwarantował właściwej obsady stanowiska ratowniczego, przypisanego do basenu, w którym doszło do wypadku. Nie wyznaczył bowiem ratownika do ustawicznej i bezpośredniej obserwacji niecki basenowej. Brak właściwego nadzoru oraz brak możliwości zapobiegania i niezwłocznego reagowania na zagrożenia, skutkował wejściem części grupy do basenu bez nadzoru - tłumaczy Wawryniuk.
Danuta M. i Piotr M. nie przyznali się do popełnienia zarzuconego im przestępstwa. Odmówili też złożenia wyjaśnień. Grozi im do pięciu lat więzienia. Proces w tej sprawie rozpocznie się jesienią przed Sądem Rejonowym w Sopocie.
Miejsca
Opinie (66) 3 zablokowane
-
2015-07-06 01:45
jedna i druga strona medalu
Cytat:
"I tak i nie (2)
Nie od dziś znane jest powiedzenie jaka praca taka płaca. Gdyby to był dobrze opłacany zawód to ludzie pracowali by latami i zdobywali doświadczenie wiedzieliby na co zwracać większą uwagę. Mam kolege ratownika który dwa lata pracował na plaży zrezygnował bo odpowiedzialność wysoka dyspozycyjny musisz być cały czas a kasa słaba. Gdyby było inaczej ludzie nie pracowali by jeden dwa sezony a więcej i mieliby większe doświadczenie. Nie panikowaliby w takich sytuacjach."
-------------------------------------------------------------
Minimum słów, maxxxximum treści...
Oprócz innego stwierdzenia że pieniądze nie mają nic do rzeczy wobec zawodu i odpowiedzialności jego wykonywania zgodzę się również do tej istotnej wypowiedzi...
Niedoświaczeni 'sezonowicze' nie zdają sobie sprawy jakie mają obowiązki zaniedbując zapewnienie bezpieczeństwa ludziom przebywającym w wodzie a opiekunowie grup często myślą że w tym czasie mogą się odprężyć 'bo przecież od tego są ratownicy' i wtedy odgrywają się niestety najczarniejsze scenariusze ;/
Dlatego w 100% zgadzam się z twierdzeniem że zapewnienie ratownikom stałych etatów za godziwe pieniądze - warte przejmowanej odpowiedzialności skutkowało by w przyszłości a nawet już teraz zwiększeniem bezpieczeństwa w wodzie!
Ratownictwo wodne to mój jedyny zawód, poniekąd również pasja . W tym fachu siedzę już jakieś 8 lat i z całą pewnością mogę stwierdzić z obserwacji że ratownik który nie ma doświadczenia i pracuje sporadycznie często nie wychwyci sytuacji potencjalnie niebezpiecznych które przez właśnie takie niedopatrzenie kończy się czasami tragicznie. Ratownicy olewają temat stałego obserwowania ludzi w wodzie myśląc że w razie potrzeby ktoś ich po prostu zawoła a prawda jest taka że ludzie tonący walcząc o życie spadają na dno 'po cichu'...
Dlatego jakość ratownictwa mamy taką jak mamy i moim zdaniem NA PEWNO ONA NIE WZROŚNIE, dopóki RATOWNICTWO WODNE nie stanie się docenianym i serio traktowanym zawodem.
Tyle...- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.