- 1 Powstanie kilometrowy tor do jazdy rowerem (133 opinie)
- 2 Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo (84 opinie)
- 3 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (58 opinii)
- 4 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (104 opinie)
- 5 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (403 opinie)
- 6 Reforma ortografii wymusi zmiany w miastach (227 opinii)
11 lat za kratkami. Życie Artura W. ps. "Wolv", sprawcy wypadku we Wrzeszczu
Prześledziliśmy życiorys Artura W. pseudonim "Wolv", sprawcy wypadku we Wrzeszczu z minionej soboty, w którym zginęła jedna kobieta, a dwie osoby zostały ranne. Spośród 40-lat swojego życia, 11 spędził za kratkami.
Po wyjściu na wolność W. nie cieszył się nią długo. W 1999 r. trafił z powrotem za kratki, gdzie przebywał już znacznie dłużej, bo osiem lat. Wyszedł w 2007 roku.
Z relacji służb więziennych wynika, że już wtedy W. był silnie związany ze światkiem przestępczym. Z tego powodu jego resocjalizacja za murami była fikcją.
Zresztą dowodzą tego jego dalsze powroty za kraty.
Działali jak przestępcy z filmu "Dług"
"Wolv" trafił ponownie za kratki 2 lutego w 2011 r. Tym razem sprawa dotyczyła przestępstw popełnionych w rok po wyjściu z więzienia.
Latem 2008 roku przedsiębiorca budowlany Mariusz C. poznał Artura W., z którym kilkakrotnie spotkał się przy różnych okazjach. 19 listopada 2009 r. Artur W. zaproponował Mariuszowi C. spotkanie w restauracji "Chata Chłopska" w Gdańsku. Na spotkanie Artur W. przyjechał ze swoim znajomym - Krzysztofem P.
Na parkingu przed restauracją, gdy tylko Mariusz C. wysiadł z samochodu, natychmiast został uderzony przez Krzysztofa P. otwartą dłonią w twarz. Artur W. zmusił go do wejścia do auta, którym przyjechali bandyci. W samochodzie Artur W., nie podając żadnych bliższych informacji, wykrzyczał Mariuszowi C. w twarz, że zlecając mu pewną usługę chciał "wystawić go policji" oraz że przez niego "policja zatrzymała jakiegoś małolata", któremu trzeba teraz wynająć adwokata.
Artur W. zażądał od Mariusza C. pieniędzy na opłacenie obrońcy, dla rzekomo zatrzymanego mężczyzny. Przedsiębiorca, obawiając się o zdrowie i życie, swoje i członków swojej najbliższej rodziny, wypłacił z bankomatów 47 tys. zł i wydał je oprawcom.
Dzień później Artur W. zażądał od Mariusza C. kolejnych 3 tys. zł, które również otrzymał. Dodatkowo przedsiębiorca został zmuszony przez obu mężczyzn do wydania im samochodu BMW oraz dokumentów i kluczy do auta.
Artur W. korzystał później z tego samochodu jak z własnego, co wynika między innymi z zeznań świadka, który zeznał, że w dniu 21 czerwca 2010 roku, w Gdańsku, uczestniczył w kolizji drogowej, a sprawcą tej kolizji był Artur W., kierujący wówczas właśnie tym BMW Z4.
Zastraszali strzelając z broni w ziemię
Do kolejnego spotkania Mariusza C. z Arturem W. i Krzysztofem P. doszło 23 listopada 2010 roku na parkingu obok Galerii Bałtyckiej. Spotkanie umówił Artur W., który, gdy tylko Mariusz C. przyjechał na parking, polecił mu wsiąść do samochodu, w którym siedział już Krzysztof P.
Przedsiębiorca został przez przestępców wywieziony do lasu na Górkach Zachodnich. Gdy mężczyźni wyszli z auta, Mariusz C. zauważył w ręku Krzysztofa P. pistolet. Artur W. strzelił w ziemię i zażądał od Mariusza C. "za ochronę" 5 tys. zł "wpisowego" oraz 2,5 tys. zł płatnych jednorazowo pod koniec każdego miesiąca. Przedsiębiorcę wypuszczono dopiero, gdy zapewnił, że będzie płacić.
Dopiero po tym zdarzeniu Mariusz C. zdecydował się opowiedzieć o sprawie policji.
Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali obu przestępców. W mieszkaniu, w którym mieszkał Krzysztof P., znaleziono m.in. pistolet CZ-70, kal. 7,65 mm, dubeltówkę, kal. 12 mm, bez numeru fabrycznego, a także amunicję. Z kolei w samochodzie, który Artur W. zabrał poszkodowanemu znaleziono m.in. młotek gumowy, nóż z ostrzem o długości 25 cm, kominiarkę oraz dokumenty wskazujące na działalność oskarżonego Krzysztofa P. w zakresie nielegalnego odzyskiwania długów.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w listopadzie 2011 r., ale obrońca Artura W. przekonywał sąd o niewinności swojego klienta i ten wyszedł na wolność 7 maja 2012. Uchylono mu wtedy areszt tymczasowy i sąd uznał, że wystarczy wtedy dozór policji, wniesienie poręczenia majątkowego i objęcie zakazem opuszczania kraju.
Dopiero na wniosek prokuratora, który zaskarżył decyzję sądu, wyższa instancja przywróciła areszt tymczasowy Arturowi W. Sęk w tym, że ten nie stawił się do aresztu i unikał policji do października 2013 r.
Wyjście na wolność ze względu na stan zdrowia
Jak podaje Gazeta Wyborcza Trójmiasto podczas dalszego aresztu stwierdzono, że Artur W. musi być leczony poza murami więzienia. Wniosek złożony przez administracje aresztu śledczego był zweryfikowany w trybie postępowania sądowego. Sąd, po przeprowadzeniu pełnego postępowania, zgodził się na przerwę w odbywaniu kary pozbawienia wolności.
Prokurator nie odwołał się od tej decyzji.
W kwietniu 2014 r. Artur W. wyszedł z więzienia, na leczenie. Miał do niego wrócić 27 kwietnia 2015 roku, czyli dwa dni po tym, jak doprowadził do śmiertelnego wypadku na al. Grunwaldzkiej.
10 lat bezwzględnego więzienia
Jednak Artur W. powinien trafić do więzienia już wcześniej, bo we wrześniu 2014 r. Wtedy zapadł wyrok w sprawie Mariusza C. Artur W. usłyszał w nim, że za kratkami spędzi 10 lat za popełnienia przestępstw rozboju, usiłowania wymuszenia rozbójniczego i popełnienie oszustwa na szkodę Mariusza C. Wyrok nie był prawomocny. Dlatego W. po jego ogłoszeniu wyszedł z sądu po prostu na ulicę. Sąd uznał, że Wolv i tak wróci za kratki, po zakończeniu leczenia.
Przedstawiciele Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku z rozstrzygnięcia sądu byli zadowoleni, bo sprawa ciągnęła się cztery lata. Obrońca Artura W. od wyroku się odwołał. Termin rozprawy apelacyjnej wyznaczono na czerwiec 2015 r.
Artur W. beztrosko spędzał czas na wolności, aż do soboty, 25 kwietnia 2015 r.
Umiera kobieta, dwoje rannych
Ok. godz. 15:45 prowadzony przez Artura W. samochód marki nissan uderza na wysokości wysepki we Wrzeszczu w prawidłowo jadącego citroena. Siła uderzenia spycha ten pojazd na ścieżkę rowerową, po której jadą dwie kobiety i mężczyzna. Doznają poważnych obrażeń ciała i trafiają do szpitala. Wieczorem jedna z kobiet, 40-letnia przedszkolanka, umiera. Osieroca małe dziecko.
Dość szybko ustalono, że w momencie zdarzenia W. był pod wpływem kokainy. Ponadto nigdy nie posiadał prawa jazdy.
W poniedziałek rano poinformowaliśmy, że samochód, którym poruszał się Artur W., został po wypadku przejrzany przez jego kolegów, zanim zrobiła to policja. Oficjalnie funkcjonariusze dementowali nasze informacje, ale potwierdził je związany z policją informator Gazety Wyborczej Trójmiasto. - Wzięli coś z bagażnika i schowka kierowcy. Funkcjonariusze drogówki w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Dali po prostu ciała - powiedział dziennikarzowi GW.
W poniedziałek wieczorem sąd postanowił tymczasowo aresztować Artura W. na trzy miesiące. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to do 8 lat pozbawienia wolności i dodatkowe cztery za jazdę pod wpływem środków odurzających.
Opinie (541) ponad 20 zablokowanych
-
2015-04-30 09:34
co za durna ankieta!!!
przecież zadna resocjalizacja nie istnieje matoły!
komu wciskacie ten kit?
naprawdę tak głupich mamy obywateli że myślicie że w to uwierzą?! No możliwe :D- 3 1
-
2015-04-30 10:53
Dziś pogrzeb ofiary.
o pierwszej w Oliwie.
Powinien tam byc nas cały PELETON- 4 1
-
2015-04-30 11:21
dziś (czwartek) JEJ pogrzeb w Oliwie o 13tej
powinien być nas cały gniewny tłum
dyskretnie w oddaleniu, by rodzina miała spokój
ale trzeba dać znać, że i nas to poruszyło
i wkurzyło
(powtarzam na różnych forach, bo jest późno, inaczej nie dotrze)- 5 1
-
2015-04-30 12:08
zdymana polska nigdy prawdy nie napisza...
A czemu nikt nie piszedlaczego wolf wyszedl z pudla z 10 latami wyroku? Tak go ostatnio smazyli szokerami ze mial genitalia jak pilke do nogi i nie da sie go leczyc w pudle . Nasza policja zawsze musi cos spitolic i to wina tych cymbalow ze wyszedl i to oni powinni placic teraz odszkodowania ofiarom wypadku olgierd w domu wariat zaraz wyjdzie a w wiezieniu sami rowerzysci i alimenciarze haha brawo panowie z super sluzb po super szkolach jestescie naaprawde zawodowcami :-)
- 5 1
-
2015-04-30 13:08
Widziałem.
Przejeżdżałem tuż po wypadku, jak jeszcze nie było policji i pogotowia. Palant siedział w swoim białym złomie i udawał wielce poszkodowanego, zamiast udzielać pomocy naprawdę poszkodowanym. Pewnie układał sobie w tej tępej bani co będzie mówił.... Stracił panowanie nad pojazdem bo dostał ataku swojej wyimaginowanej choroby, a amfetaminy ktoś mu dosypał do herbaty.... Tragiczny typ.
- 6 1
-
2015-04-30 20:33
Tyle razy mu się udawało
i tym razem mu się powiedzie---najważniejsze żeby opuścic kraty, a potem nic mu nie zostało jak ucieczka z kraju
- 0 0
-
2015-04-30 21:24
Jaki wolf, to zwykły ciul
- 3 0
-
2015-04-30 22:45
pomocnicy w cywilu....
te koksy obok pana z drogowki to pewnie policyjni protokulanci w cywilu-ot taka niewdzieczna praca,ale i jest plus,bez mundurka tak przewiewniej......
- 1 0
-
2015-05-01 01:16
Wiadomość z ostatniej beczki !!
Volw należał do ekipy nocnych wilków dlatego tak zapier... Hehe na uroczystości do Berlina
- 0 0
-
2015-05-01 10:52
Co z tą Polską? (1)
Powinno się publikować pyski takich zwyroli.
- 5 0
-
2015-05-01 19:23
hehehe
dokładnie po to chociażby by było wiadomo kogo lać po tych pseudo gangsta ryjach hehehehehehe
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.